Daniel Craig raz na zawsze pożegnał się z rolą Jamesa Bonda. Dwudziesty piąty film o agencie 007, “Nie czas umierać”, miał już swoją premierę i wygląda na to, że studio MGM poszukuje kandydata do roli w kolejnych superprodukcjach. Kto mógłby zostać następcą Craiga? Mamy swoje propozycje.
MGM nie potwierdziło dotąd, kto jest brany pod uwagę do roli Bonda.
James Bond Nowy aktor – nasze propozycje
Wygląda jak Bond, brzmi jak Bond, porusza się jak Bond. Jedyne, co mogłoby utrudnić Luke’owi Evansowi angaż do następnej superprodukcji o agencie 007, to jego orientacja seksualna. Pomimo otoczki tolerancji i postępowych ideałów branża filmowa wciąż pozostaje homofobiczna – w zakamuflowany sposób. Właśnie dlatego Evans – otwarcie deklarujący, że jest gejem – może nigdy nie zostać zaproszony do współpracy przez MGM Studios.
Aktor dowiódł, że czuje się w kinie akcji jak ryba w wodzie m.in. dzięki “Annie” Luca Bessona czy “Szybkim i wściekłym”, częściom 6–8.
Henry Cavill
Wystarczy rzucić okiem: jedno spojrzenie na Henry’ego Cavilla i widać to od razu – on jest Jamesem Bondem. Z wyglądu przypomina agenta 007 z jego najbardziej klasycznych filmów. Cavill mógłby wnieść coś świeżego do szpiegowskiej serii. Swoimi filmami – “Kryptonim U.N.C.L.E.” i “Co nas kręci, co nas podnieca” – dowiódł, że ma znakomite wyczucie gagu i komedii.
Następca Daniela Craiga – kto zostanie nowym Bondem?
Vidyut Jamwal
Pochodzący z Indii 40-latek grał już szpiegów i żołnierzy – najbardziej kojarzony jest jako kapitan Karanvir Singh Dogra z dylogii “Commando”. W pierwszej odsłonie znalazła się nawet scena przesłuchań mocno stylizowana na bondowską (skrzyżowanie “Casino Royale” ze “Śmierć nadejdzie jutro”). W Bollywood ten praktykujący sztuki walki aktor uchodzi za ikonę kina akcji.
Plotki, że Tom Hardy zostanie następnym Jamesem Bondem stale goszczą w sieci. Aktor świetnie odnalazłby się w roli odrobinę mniej “pedantycznego” agenta 007 – trochę bardziej chaotycznego, o ludzkich odruchach, nieidealnego. Na pewno byłby też Hardy magnesem na widzów i zapewnił twórcom sukces finansowy. Filmy jak “Venom” czy “Mad Max: Na drodze gniewu” dowodzą, że kinomani uwielbiają Hardy’ego.
Michael B. Jordan
Swego czasu na nowego Bonda typowano Idrisa Elbę i konserwatywni internauci dostali, nomen omen, białej gorączki. Bo przecież jak to – czarnoskóry aktor miałby zagrać postać, która we wszystkich dotychczasowych filmach o Bondzie była biała? Owszem – lepszym jednak od Elby kandydatem byłby Michael B. Jordan.
34-latek pojawił się na ekranie m.in. jako syn legendarnego pięściarza Adonis Creed (w spin-offach “Rocky’ego”), a także jako “Killmonger” Stevens w “Czarnej Panterze” Marvela. Niedawno grał doskonale wyszkolonego komandosa w filmie akcji “Bez skrupułów Toma Clancy’ego”.
James Bond Nowy aktor. Kto zagra Bonda w przyszłości?
Tiger Shroff
Shroff miał pojawić się jako inna ikoniczna postać – planowano, że zostanie bohaterem hinduskiego remake’u serii “Rambo”. W bazie IMDb wciąż figuruje taki tytuł (ponoć reżyserowany przez Siddhartha Ananda), ale wszystko wskazuje na to, że projekt został anulowany.
Może to znak, że aktor powinien zostać nie nowym Johnem Rambo, a Jamesem Bondem? Szlify zdobył, grając w innych produkcjach z gatunku kina sensacyjnego, jak seria “Baaghi” czy “War”. Shroff uprawia też sztuki walki i jest wprawionym tancerzem.
Jai Courtney
Czas przełamać klątwę: Australijczyk też może być dobrym Bondem. W 1969 roku ukazał się film “W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości”, gdzie agenta specjalnego grał George Lazenby. Rola nie do końca spełniła oczekiwania twórców i widzów, przez co aktor nigdy nie powrócił w sequelu. Został jedynym bondowskim odtwórcą, który wystąpił w jednym tylko filmie.
Pochodzący z Australii Jai Courtney kilkukrotnie dowiódł już, że na planie filmu akcji potrafi dać z siebie wszystko (vide “Terminator: Genisys”, “Legion samobójców”, “Szklana pułapka 5”). Jako aktor udowodnił, że potrafi być i wojownikiem, i uwodzicielem. Skoro “M” okazała się już kobietą, Bond na pewno mógłby okazać się Australijczykiem.
Nowy James Bond. Kto nim zostanie?
Wybór może trochę kontrowersyjny, bo Roberts wyróżnia się sylwetką godną kulturysty, ale jego role w “Furii” czy “xXx – Reaktywacji” nieomal “krzyczą”: “James Bond”. Aktor jest prawdziwym bad assem na ekranie (najbardziej chyba jako Wesker z serii “Resident Evil”) i poza nim. To mogłoby się udać.
Craig Parker
Nowozelandzki aktor, który współpracował m.in. z Peterem Jacksonem przy trylogii “Władca Pierścieni”. Zwrócił uwagę jako Sabas w horrorze sensacyjnym “Underworld: Bunt lykanów”, ale największą rozpoznawalność zapewniła mu rola Glabera w serialowym “Spartakusie” telewizji Starz. Podobnie jak Luke Evans jest homoseksualnym mężczyzną.
Wiadomo – Konrad Eleryk nie zostanie nowym Jamesem Bondem. Nie bujamy w obłokach i wiemy, że rolę agenta 007 zapewne przejmie po Craigu dowolnie wybrany brytyjski aktor między 35. a 40. rokiem życia. Notowanie dotyczy jednak wykonawców, którzy mogliby wystąpić w roli Bonda i trzeba przyznać, że Eleryk spełnia wszystkie warunki, by tego zaszczytu dostąpić: ma charyzmę i urok osobisty, błysk w oku i odpowiednią sylwetkę. 22 października premierę odnotuje “Furioza” z jego udziałem. Film dowodzi, że aktor ma przyszłość w kinie akcji.
Czytaj też: “Furioza” – recenzja. Brawurowe, brudne kino akcji; niewiarygodna metamorfoza Damięckiego
Który inny polski aktor mógłby przedstawić się jako Bond na ekranie? Szczerze, do głowy nie przychodzi nam żadne inne nazwisko.
Honorable mention: John Boyega, Armie Hammer, Sebastián Rulli, Brian J. Smith, Russell Tovey, Victor Turpin