We wrześniu w wieku 57 lat zmarł amerykański aktor Willie Garson – najbardziej kojarzony z rolą Stanforda, homoseksualnego przyjaciela Carrie w „Seksie w wielkim mieście”. Gwiazdor pojawił się w kontynuacji serialu, „I tak po prostu” – zagrał w trzech odcinkach. W niedawnym, 4. epizodzie twórcy postanowili pożegnać postać Stanforda i samego Garsona.
Willie Garson pożegnany przez twórców „I tak po prostu”. Hołd dla zmarłego aktora
Willie Garson pojawił się w trzech pierwszych odcinkach serialu HBO „I tak po prostu”. Powtórzył rolę Stanforda Blatcha, dzięki której pokochali go fani oryginalnego serialu na bazie książek Candace Bushnell. W czwartym epizodzie Carrie (Sarah Jessica Parker) musiała pożegnać się z przyjacielem.
W odcinku o wymownym tytule „Some of My Best Friends” („Niektórzy z moich najlepszych przyjaciół”) główna bohaterka serialu otrzymuje list, którego nadawcą jest właśnie Stanford. Mężczyzna, obecnie agent gwiazd, opuszcza Stany Zjednoczone i rusza do Japonii. Będzie tam pracował jako manager niejakiej Ashley – sensacji z TikToka, wokalistki, która właśnie w Azji ma zamiar rozpocząć swoją trasę koncertową. Dowiadujemy się też, że Anthony (Mario Cantone) i Stanford planują rozwód.
To nie pierwsze dramatyczne pożegnanie, na jakie postawili twórcy „I tak po prostu”. W serialu uśmiercono też postać ukochanego Carrie – Mr. Biga, w którego rolę wcielał się Chris Noth. Obecnie aktor wiązany jest z wieloma narastającymi kontrowersjami: dwie kobiety oskarżyły go o napaść seksualną.
Willie Garson zmarł 21 września tego roku. Wkrótce potem na Instagramie Sarah Jessiki Parker pojawił się poruszający wpis:
— To było nie do zniesienia. Czasem cisza jest świadectwem samym w sobie. Świadectwem powagi, udręki. Rozmiaru straty – w tym przypadku ponad 30-letniej przyjaźni. Przyjaźni prawdziwej, która zezwalała na sekrety, przygody, więź rodzinną, na prawdę, koncerty, podróże po kraju, wspólne posiłki, rozmowy telefoniczne po północy, wzajemne oddanie się rodzicielstwu, a także na ból złamanego serca oraz radość, na triumfy, rozczarowania, strach, wściekłość, lata spędzone na planie zdjęciowym. Będę tęsknić za wszystkim, co sobą reprezentowałeś. Zawsze będę odtwarzać w pamięci nasze ostatnie wspólne chwile. (…)