„Samiec Alfa”, czyli satyryczna komedia o paradoksach męskości, zabawie w guru i… kolektywnym praniu mózgu. Film w reżyserii Katarzyny Priwieziencew i Igora Priwieziencewa właśnie dziś debiutuje w polskich kinach. O czym opowiada i czy warto poświęcić mu trochę ponad półtorej godziny swojego życia? Przeczytajcie naszą recenzję.
Piotr (Adam Bobik) to młody mężczyzna, który jest dość mocno podporządkowany dominującej partnerce. Dziewczyna wysyła go na kurs rzucenia papierosów, bo ma dość jego odstręczającego nałogu. Na miejscu dochodzi do komplikacji – zamiast na terapię bohater trafia pod skrzydła samozwańczego Lidera (Mirosław Haniszewski), który prowadzi niekonwencjonalne zajęcia z coachingu personalnego. Wierzy on, że za sprawą motywacyjnych pogadanek, charyzmy osobistej i dość szalonych praktyk będzie w stanie wyzwolić „prawdziwego mężczyznę” nawet w najgorszej fajtłapie.
Tak – film jest równie absurdalny, jak wskazuje na to jego opis fabuły. Niezaradni i łatwo dający się zmanipulować panowie pozwalają Liderowi na wiele, są marionetkami w jego rękach. Tańczą do muzyki, która im puszcza (zresztą w nagrodę), rozbierają się, kiedy dostają takie zalecenie. Cel zrzucenia z siebie większości ubrań pozostaje niedopowiedziany, co podsyca homoerotyzm danej sceny. Kiedy indziej wyją jak dzikie zwierzęta, by wyzwolić w sobie animalistyczne popędy – to przecież cecha tytułowego wzoru cnót samczych. Znalazła się też w filmie sekwencja, gdy Lider „beszta” Daniela (Piotr Trojan) za niewykonanie polecenia, a następnie każe mu udawać swojego psa.
Samiec Alfa Recenzja przewrotnej komedii – w obsadzie m.in. Piotr Trojan i Konrad Eleryk
Choć film reklamowany jest jako czarna komedia, zagrywki Lidera stają się coraz bardziej niepokojące. W „Samcu Alfa” bohaterowie nie szczędzą sobie mizoginicznych komentarzy, a chwilami nawet gestów. Tak oto w jednej ze scen Piotr, który stawia swoje pierwsze kroki na zajęciach u ekscentrycznego coacha, poznaje ulubioną rozrywkę kursantów: jest nią okładanie kijem „szmaty” (nazywanej też „kurwą”), która zwisa pośrodku pomieszczenia niczym piniata. Nie, nie zarzucę twórcom, że pochwalają przemoc wobec kobiet – bo zapewne tego nie robią – ale bicie podwieszonego pod ścianą substytutu kobiecego ciała samo w sobie trudno uznać za wysokich lotów humor. Za humor czy dowcip w ogóle. Złym kierunkiem jest też fetyszyzowanie tytułowej „samczości” Lidera w momencie, gdy na zdjęciu ukazany zostaje on jako kozak ujeżdżający konia bez koszulki (à la Putin). Ten niewiele wnoszący „ozdobnik” w świetle wydarzeń z ostatnich miesięcy powinien zostać wycięty z filmu.
Problemem komedii Priwieziencewów nie jest hołdowanie toksycznej męskości – bo tę raczej twórcy obśmiewają. Jej problem leży w tym, że całość – pomimo obiecującego tematu wyjściowego – nie śmieszy tak, jak powinna, finalnie rozczarowuje. Film jest płytki, a bohaterom wkładane są w usta w najlepszym wypadku frazesy, a w najgorszym głupoty. Postacie, które trudno darzyć sympatią, rzucają bzdurami w stylu: „Mój stary wypalił cztery paczki, zanim się przekręcił… zamek w drzwiach”; albo: „On miał taki dziwny kolor… Ojciec, nie stół.” Dialogi to w pięćdziesięciu procentach zbiór czerstwych żartów, a w drugiej połowie „wyszukana” mowa coachingowa (przykład: „Kobiety implementują nam traumę, by rozszczepić naszą osobowość i zmusić nas do wykonywania ich rozkazów”). Trochę cringe.
Samiec Alfa Recenzja filmu. Premiera w kinach już dziś
Szkoda na taki film całkiem dobrych aktorów; szkoda talentu Trojana czy Konrada Eleryka, którego jedynym zadaniem jest przyklaskiwanie stereotypom i robienie z siebie troglodyty przed kamerą. Dla Eleryka – który brylował niedawno w „Furiozie” czy „Klangorze” – taki film to krok wstecz. „Samiec Alfa” budzi zastrzeżenia także, jeśli chodzi o role cameo. Czy na etapie castingów naprawdę uznano, że obsadzenie Antoniego Królikowskiego w roli lekarza to dobry pomysł? Ktoś tu chyba odleciał.
Czytaj też: “Fucking Bornholm” – recenzja polskiego komediodramatu ze Stuhrem, Damięckim i Grochowską
„Samiec Alfa” bazuje na krótkim metrażu Priwieziencewów pt. „Leader” sprzed czterech lat (co ciekawe również grali w nim Bobik i Haniszewski). W minionym roku komedię zaprezentowano podczas indyjskiego festiwalu IFFI (International Film Festival of India). Jak bardzo satyryczna produkcja spodoba się polskim widzom? Przekonamy się wkrótce – „Samiec” oficjalnie wylądował już na dużych ekranach.