Halloween – najlepszy dzień w roku, kiedy możemy objadać się cukierkami i oglądać horror za horrorem. Święto, które konsekwentnie staje się coraz popularniejsze w Polsce, wyróżnia prawdziwie magiczna atmosfera. Z okazji nadchodzącego „dnia duchów” przygotowaliśmy dla Was notowanie dziesięciu najlepszych filmów grozy albo toczących się w halloween, albo z halloweenowym motywem zgrabnie wplecionym w fabułę. Zapalcie swoje dyniowe lampiony i zabierajcie się za oglądanie!
Najlepsze filmy na halloween – Top 10
„Dom tysiąca trupów” (2003)
W noc halloween grupa przyjaciół podróżuje po obrzeżach Teksasu. Młodzi poznają legendę Doktora Satana – miejscowego sadysty powieszonego na drzewie za swoje niecne uczynki. Postanawiają znaleźć miejsce spoczynku zabójcy, ale trafiają na tytułowy dom tysiąca trupów. Jego właściciele – psychotyczni członkowie rodziny Firefly – zadbają, by ugościć przybyszy jak należy…
Na przestrzeni lat debiut reżyserski Roba Zombiego urósł do rangi dzieła absolutnie kultowego. Film jest groteskowy, przerysowany i pełen smoliście czarnego humoru, a jego antybohaterowie – wśród nich kapitalny Sid Haig – to kuriozalne indywidua. Horror doskonale nadaje się na halloweenowy seans: posiadłość Firefly’ów przypomina park (upiornej) rozrywki, a Zombie ma niepowtarzalne wyczucie stylu. Gołym okiem widać, że święto halloween to jeden z jego ulubionych dni w roku.
„Halloween” (1978)
Zaskoczenia nie ma: film Johna Carpentera to nieśmiertelny klasyk, najlepszy horror o tematyce halloweenowej i jeden z lepszych straszaków w ogóle – kropka. Minimalistyczny w swej formie, chłodny i niespieszny, ale pełen suspensu, budzący grozę i rozniecone emocje. Roger Ebert napisał kiedyś, że tego filmu się nie ogląda, a doświadcza – on „przytrafia się” widzom, zupełnie jak ściganej przez morderczego Michaela Myersa Laurie. Trudno o lepszą rekomendację.
Prosty, ale efektowny slasher pociągnął za sobą długofalową serię i wiele jej segmentów można by uplasować w tym rankingu (jedne z lepszych to „Halloween zabija”, „20 lat później” i „Halloween II” Roba Zombiego). Jednak z oryginałem Carpentera konkurować się nie da – to absolutne arcydzieło.
Czytaj też: „Halloween zabija” – recenzja. Piękna oda do slashera, horror o amerykańskich lękach
„The Barn” (2016)
Pozostając w temacie niskobudżetowych horrorów, godnym polecenia tytułem jest film „The Barn” Justina Seamana. „Halloween” kosztowało jakieś 300 tys. dolarów, a „Stodoła” – ciężko przewidzieć, może nawet mniej niż 50 tys. I wiecie co? Przy tak niewielkim nakładzie budżetowym udało się stworzyć fantastyczne kino.
„The Barn” to throwback horror, stylistycznie podobny do stalk n’ slashów z lat osiemdziesiątych. Krew, bebechy, nagie cycki i dużo rock and rolla – tego należy oczekiwać po filmie. Seaman nakręcił list miłosny dla podgatunku slashera, pisany nostalgicznym atramentem. Dużo w jego produkcji grindhouse’owego uroku, dużo fajnie ukartowanego kiczu. Rzecz dzieje się w noc halloween, a główni bohaterowie przywołują do życia trzy jesienne upiory: Boogeymana, Hollow Jacka i upiornego stracha na wróble.
Najlepsze horrory o halloween
„The Houses October Built” (2014)
Już tytuł obiecuje wiele. W filmie grupa dokumentalistów przemierza prowincje Ameryki w poszukiwaniu halloweenowych Domów Strachu – gdzie ucharakteryzowani aktorzy płatają gościom straszliwe figle. Znajdą coś więcej – miejsce, w którym nie obowiązują żadne reguły, a pracownicy obiektu wykazują wysoki stopień psychopatii.
Film jest kapitalnie nakręcony. Kamera akcentuje wszystko, co dla miłośników halloween najważniejsze: tlące się lampiony dyni, taniec liści i szkaradnych gałęzi, wszechobecne brązy i czerwienie. Atmosfera jest iście jesienna, duszna, odpowiednio klaustrofobiczna. W 2017 roku powstał sequel, „The Houses October Built 2” – niestety, słabszy od poprzednika.
„Hellbent” (2004)
Queerowy slasher inspirowany „Krzykiem”. W filmie grupa atrakcyjnych przyjaciół z West Hollywood szykuje się do halloweenowej imprezy w jednym z lokalnych klubów nocnych. Każdy ich ruch obserwuje Diabeł w masce i z gołym torsem – z zaostrzonym sierpem w ręce.
Horrory typu stalk n’ slash często ogniskują się wokół kobiecych postaci. Paul Etheredge-Ouzts igra z tym schematem, a na bohaterów wybiera grupę gejów. Dalekich od stereotypu, bo jeden z nich to policjant, a inny – motocyklista ćwiczący ciosy karate przed lustrem. W rękach reżysera powstała ciekawa zabawa formą, w której nie brakuje przyzwoitego body countu oraz pełnych suspensu scen ucieczki przed mordercą. Samo West Hollywood doskonale oddaje żar halloweenowej nocy.
„Jeździec bez głowy” (1999)
Jedyny film w tym rankingu, który właściwie nie dzieje się w święto duchów – ale na przestrzeni lat stał się halloweenowym klasykiem. Tytułowe miasteczko Sleepy Hollow to u Tima Burtona wyjątkowo posępne miejsce, a w okalających je lasach można paść ze strachu. Cały „Jeździec…” to horror o groteskowej, „uwierającej”, dziwnie złowróżbnej atmosferze, a jego jesienna aura wydaje się nie do podrobienia. Całość ma baśniowy posmak, ale to opowieść raczej w klimacie braci Grimm. Na halloweenowy seans pasuje jak ulał.
Najlepsze horrory halloweenowe, filmy o halloween
„May” (2002)
Pierwszy głośny film Lucky’ego McKee – i do dziś jego najlepszy. Tytułowa May to społecznie wycofana i ekscentryczna weterynarz, która po wielu miłosnych porażkach postanawia sama stworzyć sobie przyjaciela – składając go w jedną całość z poucinanych części ciała. Najważniejszym wieczorem dla jej „eksperymentu” okaże się, oczywiście, ten przypadający na 31 października. Angela Bettis tworzy ambitną i złożoną kreację, a sam film, jak każdy dobry horror psychologiczny, to właściwie podróż po umyśle bohaterki. Film wzrusza, szokuje, boli i długo nie daje o sobie zapomnieć.
„Gość” (2014)
Mieszanka horroru i kina akcji, która w kilka miesięcy po swojej premierze urosła do rangi dzieła kultowego. Dan Stevens występuje tu jako zwolniony ze służby żołnierz, który zamieszkuje z rodziną zmarłego kumpla. Ma oczywiście swój mroczny sekret. Film wyróżnia się kampową estetyką i świetną inscenizacją. Czuć w nim ducha halloween – akcja rozgrywa się w październiku, dom Petersonów wystrojono w lampiony dyni, a scena finałowa toczy się na halloweenowej imprezie. „Gość” to neonowy, pobrzmiewający syntezatorową muzyką thriller, przy którym nie sposób się nudzić.
„Dom strachów” (2019)
Tytułowy Dom strachów to park rozrywki, z którego nie ma ucieczki. Jego atrakcje głównym bohaterom wydają się nader realistyczne i podejrzane – nie bez powodu. Film Scotta Becka i Bryana Woodsa („Ciche miejsce”) ma swojski posmak i bardzo przypomina horrory sprzed trzydziestu, czterdziestu lat – jest nieskomplikowany, ale nigdy nie ociera się o banał. Świetnie ograno tu przestrzeń planu zdjęciowego. Dom strachów układa się w koszmarną sieć korytarzy, labiryntów, tuneli i zabójczych pomieszczeń – które płoną w ostrych, złowieszczych kolorach. Scenografom nie odmówimy kreatywnego myślenia, a kadry od efektów specjalnych świetnie spisały się, „uśmiercając” aktorów przed kamerą.
„Upiorna noc halloween” (2007)
Old-schoolowy w swej aranżacji horror nakręcony w formie antologii. Ma w sobie szlif wizualny, ciekawy scenariusz i szczyptę grindhouse’u. Michael Dougherty celebruje w swojej „Upiornej nocy…” święto halloween, stawia mu pomnik. Ponoć w przyszłości reżyser planuje wypuścić sequel – miejmy nadzieję, że nie będzie kazał fanom czekać o wiele dłużej niż dotąd.