Scarlett Johansson ma dość swojego statusu najatrakcyjniejszej kobiety Hollywood. W ostatnim wywiadzie przyznała, że czuła się „seksualizowana” od najmłodszych lat i odkąd przypięto jej łatkę seksbomby, nie była w stanie dostawać takich ról, na jakie liczyła.
Scarlett Johansson nie chce być pierwszą seksbombą Hollywood
Johansson wystąpiła w podcaście „Table for Two with Bruce Bozzi”, gdzie opowiedziała prowadzącemu o początkach swojej kariery. Skupiła się na filmach z 2003 roku: „Między słowami” oraz „Dziewczyna z perłą”. Aktorka miała wtedy około dziewiętnaście lat.
— To był dla mnie etap przejścia i rozpoczęcia „dorosłej” kariery. Byłam naiwna. Dziewczęta w takim wieku są uprzedmiotowywane. Wystąpiłam w „Między słowami” i „Dziewczynie z perłą”. Miałam osiemnaście, może dziewiętnaście lat i dopiero stawałam się kobietą, uczyłam się swojej seksualności, tego, jak być pożądaną.
Johansson wierzy, że to wtedy została jej przytwierdzona etykieta ekranowej „seksbomby”, z którą już nie mogła się rozstać. „Łatwo było na pewno przyjrzeć się tej sytuacji z boku i stwierdzić, że skoro to się sprawdza, po co to zmieniać? Ale to jak mnie sklasyfikowano… To stało się szybko, potem nie miałam już żadnego wyboru”, dodaje 38-latka.
Aktorka nazwała ten „etap przejścia” w swojej karierze „dziwacznym, gorączkowym snem”. To nie pierwszy raz, kiedy Scarlett Johansson żali się na swój status najbardziej pożądanej kobiety ekranu. W październiku stwierdziła, że była „seksualizowana” jako młoda, początkująca aktorka.
Wcześnie na etapie swojej kariery Johansson współpracowała też z Woodym Allenem. Zagrała w jego komediach „Scoop – Gorący temat” (2006) oraz „Vicky Cristina Barcelona” (2008).
Dorobek aktorski Johansson zamyka film biograficzny „Asteroid City” (w obsadzie również Tilda Swinton i Bill Murray, z którym gwiazda grała w „Między słowami”).