Dziś na platformie streamingowej Peacock zadebiutował horror „Sick” w reżyserii Johna Hyamsa i ze scenariuszem Kevina Williamsona („Krzyk”). To klasyczny slasher o mordercy stalkującym dwie nastolatki w domku nad jeziorem. Z tej okazji postanowiliśmy przygotować ranking dziesięciu najlepszych i najważniejszych filmów grozy o tematyce stalk n’ slash. Te pozycje po prostu trzeba znać.
Najlepsze slashery – TOP 10 najważniejszych pozycji gatunku
„Teksańska masakra piłą mechaniczną” (1974)
Klasyk wśród horrorów, często wymieniany jako sztandarowy reprezentant swojego gatunku, a także jego wczesny przedstawiciel. Na równi z „Czarnymi świętami” Boba Clarka „Teksańska masakra…” jest podawana jako prekursor takich późniejszych hitów jak „Piątek, trzynastego” czy „Podpalenie”. W filmie piątka nastolatków wyrusza na prowincję Teksasu, by odwiedzić grób dziadka jednej z dziewcząt. Wpadają w pułapkę bez wyjścia, a na ich ścieżce pojawia się psychopatyczny Leatherface.
Wkrótce po premierze film został zakazany w kilku krajach świata, rzekomo ze względu na brutalność scen (miało to miejsce m.in. w Wielkiej Brytanii). Z biegiem lat horror zyskał jednak miano jednego z najlepszych i najbardziej wpływowych, jakie powstały. Ponoć jego ustępy zainspirowały nawet Ridleya Scotta do nakręcenia „Obcego”. W sondażu magazynu „Total Film” na najlepszy film grozy w historii kina „Teksańska masakra piłą mechaniczną” zajęła zaszczytne pierwsze miejsce (pokonała choćby „Lśnienie” czy „Psychozę”).
Film pociągnął za sobą długą serię, na którą dziś składa się dziewięć pozycji (ostatnia miała premierę rok temu).
„Tuż przed świtem” (1981)
Jeden z najbardziej nastrojowych leśnych horrorów lat 80. Czterej studenci wyruszają pod namioty w głąb dzikiego lasu. Chcą odpocząć na łonie natury; podziwiają uroki nieodkrytej przyrody. Idylla trwa tylko chwilowo – w pewnym momencie troje bohaterów trafia bowiem na zwłoki kolegi. Okazuje się, że w lesie grasuje morderca. A może jest ich dwóch?
W odróżnieniu od wielu krwawych slasherów pierwszej połowy lat 80. “Tuż przed świtem” przypadło do gustu krytykom. Film chwalony był za budzącą dreszcze ścieżkę dźwiękową, nietypowo wyciszony, jak na tego typu kino, ton, a także piękne zdjęcia.
„Halloween” (1978)
Nieśmiertelny klasyk, najlepszy horror o tematyce halloweenowej i jeden z lepszych straszaków w ogóle. Minimalistyczny w swej formie, chłodny i niespieszny, ale pełen suspensu, budzący grozę i rozniecone emocje. Roger Ebert napisał kiedyś, że tego filmu się nie ogląda, a doświadcza – on “przytrafia się” widzom, zupełnie jak ściganej przez morderczego Michaela Myersa Laurie. Trudno o lepszą rekomendację.
Najlepsze slashery w historii kina. Ranking 10 tytułów
Seria „Piątek, trzynastego” (1980–2009)
Spośród licznych sequeli w serii „Halloween” jej pierwsza odsłona to zdecydowanie jej najjaśniejszy punkt. Inaczej sprawa wygląda w przypadku „Piątku, trzynastego”, gdzie kolejne kontynuacje są bardzo pokrewne, by nie napisać synonimiczne. Dlatego też wart polecenia jest cały cykl, na który łącznie składa się dwanaście (!) pozycji. Wkrótce powinny wystartować prace nad częścią trzynastą.
Do najlepszych segmentów serii „Friday the 13th” należą: część pierwsza (z 1980 r.), „dwójka” (1981), „czwórka” – „Ostatni rozdział” (1984) oraz „szóstka” – „Jason żyje” (1986).
„Koszmar z ulicy Wiązów” (1984)
Serii „Koszmar z ulicy Wiązów” też nie brakuje tych lepszych części, ale żadna nie umywa się do startu z 1984 roku, reżyserowanego przez Wesa Cravena. To ciekawy przykład horroru fantasy, w którym przeplatają się elementy ejtisowego slashera; całość uznano zresztą za metaforę nastoletnich lęków i „horroru dojrzewania”. Filmowy czarny charakter, Freddy Krueger, zaliczany jest dziś do świętej trójcy najbardziej ikonicznych slasherowych siepaczy – razem z Michaelem Myersem i Jasonem Voorheesem.
Czytaj też: Jason Blum o reboocie “Koszmaru z ulicy Wiązów” – “Namówię Roberta Englunda do współpracy”
„Dziewczyny śmierci” (2015)
Komedio-horror z motywem podróży w czasie. Grupa współczesnych nastolatków uczęszcza na pokaz straszaka klasy “B”. Podczas pokazu kinowego wszyscy zostają przeniesieni prosto do lat osiemdziesiątych. Taissa Farmiga występuje tu jako dziewczyna, której matka była gwiazdą kina grozy złotej ery filmów stalk n’ slash. Bohaterka musi rozwiązać zagadkę przeszłości, jeśli chce wrócić z powrotem do 2015 roku. Film jest dowcipny, fantastyczny wizualnie i odpowiednio krwawy – nic dziwnego, że zaskarbił sobie świetne recenzje krytyków.
„Uśpiony obóz” (1983)
Ten obozowy slasher wkrótce po swojej premierze zebrał dość mieszane recenzje, ale dziś często uchodzi za kampowy klasyk. Wszystko za sprawą jego szokującego, ostro przegiętego zakończenia, które trzeba zobaczyć na własne oczy, by w nie uwierzyć. Atutem “Uśpionego obozu” (oryg. “Sleepaway Camp”) są piękne, naturalne tereny, położony nad czarującym jeziorem kemping i – nie da się ukryć – sceny rzezi nastoletnich bohaterów. Film pociągnął za sobą serię (mniej udanych) sequeli.
Najlepsze slashery w historii. Te filmy trzeba znać
„Krew niewinnych” (2000)
Teoretycznie miejsce „Krwi niewinnych” powinien zająć „Krzyk”. Oba filmy przynależą do podgatunku teen slasherów i ten reżyserowany przez Wesa Cravena wyraźnie zainspirował swojego następcę. Jednak o znakomitości serii „Scream” wiedzą wszyscy, a „Cherry Falls” to jeden z najbardziej niedocenionych horrorów typu stalk n’ slash w historii – warto więc wspomnieć ten tytuł.
W tym horrorze z kryminalną intrygą grana przez Brittany Murphy nastolatka odkrywa, że w okolicy grasuje tajemniczy zabójca – nie zabija jednak lubieżnych licealistów, a… dziewice. Wywrotowy scenariusz, niepowtarzalny, późno-najntisowy klimat i przede wszystkim wspaniała Murphy, kreująca jedną z najbardziej charakterystycznych slasherowych final girls – to tylko niektóre atuty tego świetnego horroru.
„Moja krwawa walentynka” (1981)
Kultowy kanadyjski slasher, który po latach odkryty został przez samego Quentina Tarantino. Twórca „Pulp Fiction” w wywiadzie dla „Entertainment Weekly” z 2006 r. powiedział nawet, że „Moja krwawa walentynka” z biegiem lat stała się jego absolutnie ulubionym slasherem w historii. Film chwalony był za nietypowe miejsce akcji (dzieje się w tunelu górniczym), grindhouse’ową atmosferę oraz niepokojącą aurę.
„Upiorne urodziny” (1981)
Kolejny kanadyjski slasher i kolejny film z 1981 roku. Horror w reżyserii uznanego twórcy, J. Lee Thompsona, dziś chwalony jest jako jeden z najbardziej „odjechanych” i pomysłowych filmów swojego gatunku. Wszystko zaprezentowano w nim jakby na sterydach – morderstwa, plot twisty, nawet kuriozalną muzykę autorstwa Bo Harwooda. To jeden z najbardziej ekscentrycznych slasherów lat 80.