Bill Murray to chyba jeden z największych luzaków w Hollywood. Gra w filmach dla zgrywy, kręci sequele, do których wielu aktorów w jego wieku by się nie przyznało. Niedawno przypadkiem ujawnił też jeden z sekretów wytwórni Marvel Studios.
Ant-Man 3 Bill Murray nieopatrznie ujawnił, że zagrał w filmie
W połowie miesiąca informowaliśmy, że Bill Murray negocjuje warunki współpracy z marvelowskim studiem. Wygląda na to, że zakończyła się ona pozytywnie, a aktor faktycznie pojawił się w projekcie “Ant-Man and the Wasp: Quantumania”.
Promując komediodramat Wesa Andersona “Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun”, 71-latek od tak ujawnił wielką tajemnicę hollywoodzkiej wytwórni. W rozmowie z dziennikiem “Frankfurter Allgemeine Zeitung” miał powiedzieć:
— Wiecie… Niedawno pracowałem przy filmie Marvela. Prawdopodobnie nie powinien o tym mówić, ale mniejsza z tym.
Czytaj też: Top 10 – najlepsze horrory na halloween
Ant-Man and the Wasp: Quantumania Obsada filmu
W tym samym wywiadzie Bill Murray zdradził, kto jest reżyserem nowego “Ant-Mana” z jego udziałem:
— Niektórzy byli mocno zdziwieni, że postawiłem na taki projekt. Dla mnie to była jasna sprawa: poznałem reżysera i bardzo go polubiłem. To zabawny, pokorny facet. Tego oczekuje się po kimś na jego stanowisku. Widziałem jego film – historię o cheerleaderkach, “Dziewczyny z drużyny”. Był cholernie dobry. Zgodziłem się więc na występ, choć na ogół nie interesują mnie wielkie adaptacje komiksowych wydawnictw.
Choć nazwisko nie pada wprost, Murray wymienia konkretny tytuł: “Dziewczyny z drużyny”. Komedię młodzieżową z 2000 roku nakręcił Peyton Reed. Jest on też twórcą dwóch poprzednich odsłon serii (“Ant-Man”, “Ant-Man i Osa”).
Bill Murray dodaje, że choć na planie marvelowskiej superprodukcji “spróbował czegoś nowego”, prawdopodobnie nie wystąpi w przyszłości w innym, podobnym przedsięwzięciu. W obsadzie “Ant-Mana 3” – czyli “Ant-Man and the Wasp: Quantumania” – pojawią się też Michelle Pfeiffer, Michael Douglas, Jonathan Majors, Kathryn Newton, Evangeline Lilly i oczywiście Paul Rudd.